Od lat dziewięćdziesiątych minionego wieku raz w roku, 17 lutego, wszystkie koty świata oficjalnie obchodzą swoje święto. Ale w krainie literatury na ślady ich miękkich łap, machnięcia ogonów, sterczące czujnie uszy, błyszczące tajemniczo ślepia, zjeżoną nerwowo albo łagodnie lśniącą sierść, a przede wszystkim na cały wachlarz wielce wymownych gestów, miauknięć i prychnięć można natrafić od bardzo dawna. Wielu pisarzom ich ukochane mruczki również skwapliwie pomagały lub przeszkadzały w pracy. Oczywiście wyłącznie wedle własnego, arcykociego uznania!