Styczeń... Niby początek roku, niby dni się wydłużają (wolno, a jakże), jednocześnie jeden z bardziej depresyjnych miesięcy w roku. Jak inaczej patrzeć na miesiąc, który ma być nowym otwarciem, a sił nam nie starcza, by dotrwać do końca drugiego tygodnia w postanowieniach noworocznych? Zimno, ciemno, do domu daleko. Proponuję w tym czasie poczytać książki, które mają coś wspólnego ze styczniem. Czasami potwierdzając, że jest słabo (niekoniecznie dlatego, że jest styczeń), z drugiej strony pokazując, że jest światełko w tunelu i – cytując mądrzejszych – po nocy zawsze nadchodzi dzień. Zapraszam do czytania: od najmłodszych do najstarszych!