Pozostając w klimacie strachów polecam kolejną lekturę do czytania przy gorącej czekoladzie późnym wieczorem.
W pewnym białym domku z brązowym dachem mieszka rodzina. Dosyć nietypowa, bo jest to rodzina… duchów. Państwo Zaświatowscy urzędują sobie spokojnie w dworku, nikomu nie przeszkadzając, strasząc tylko od czasu do czasu jakichś chuliganów wszelkiej maści.
Poznajcie drugą rodzinę: państwa Poświatowskich. Typowa współczesna rodzina z miasta – bardzo zajęci rodzice, dzieci z nosami w każdej odsłonie nowych technologii i kot.
Przez zupełny przypadek głowa rodziny Poświatowskich (czyli bardzo zapracowany tata) kupuje dom reklamowany jako „dom z duszą” (haha, nawet kilkoma) i w ten oto sposób rodzina przeprowadza się do dworku, w którym rządzą duchy. A ponieważ rodzina Zaświatowskich czuje się na prawach, gdyż rezyduje tam od 250 lat, natomiast rodzina Poświatowskich jest twardym przeciwnikiem jako nowy nabywca… cóż… walka o dom jest nieunikniona.
I jak już myślimy, że wiemy wszystko, ale nie znamy wyniku okazuje się, że najlepszym wrogiem jest wspólny wróg, więc może zamiast wypędzać się wzajemnie z domu należy zewrzeć szyki i przepędzić inne zagrożenie? I co ma z tym wspólnego polityk i urzędnik? Przeczytajcie tę strrrrasznie śmieszną książkę, bo warto!